W porannej ciszy pokoju rozległ się przeraźliwy jęk. Z pod kołdry wyłoniła się postać na której czole spływały słone krople potu. Chłopak energicznie wyskoczył z łóżka, przeczuwał, że coś dzieje się z jego więźniem. Ruszył długim, przestronnym hall'em co chwilę mijając dębowe drzwi. Westchną gdy znalazł się na końcu korytarza. Nerwowo przekręcił kluczyk i znalazł się w ciemnej i wilgotnej sali. Jego dotychczas piękne, zielone oczy pociemniały i ze zdziwienia przyłożył rękę do ust, aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Upadł na widok małej postaci w kałuży krwi.
-Miałaś umrzeć! Ale nie tak!
Z łatwością uniósł kruszynę i ruszył w stronę sypialni.
*Retrospekcja 19 lat temu, Los Angeles*
Było już po północy. Ulice Los Angeles ustały całe w kałużach. Pierwszy raz od wielu lat w Mieście Aniołów padał deszcz. Ciężarna kobieta z pomocą swojego małżonka wysiadała z samochodu , gdy nagle poczuła dziwny ucisk w brzuchu.
*kilka godzin później*
Lekarz niepewnie trzymał malca w rękach, ojciec stał w kącie, a matka chłopczyka płakała. Wszystkim towarzyszył strach. Chłopiec był inny. Był potworem.
*Koniec retrospekcji*
Zielonooki siedział na kanapie oglądając mecz futbolu, gdy poczuł czyjąś obecność. Momentalnie odwrócił się, a jego oczy spotkały wzrok Label.
-Ha...-jęknęła, a on złapał ją w talii i podprowadził do dębowych drzwi łazienki ofiarując jej bokserki i czarną bluzkę.
Maszerował nerwowo po sypialni co chwile zgarniając loki z czoła. Nagle jego oczom ukazała się mała postać Label. Czekoladowe włosy delikatnie opadały kaskadami na jej ramiona, a krwistoczerwone usta dopełniały jej idealną urodę.
-Zapraszam na spacer. -szarmancko zaproponował Erin.
Spacerowali alejkami ogrodu. Wokoło było pełno krzewów róż, rabat tulipanów i drzew jabłoni. "Tajemniczy ogród", jak i cała rezydencja, były ogrodzone wysokim żywopłotem. Wszystko było nieziemsko cudowne, a zarazem przerażające.
Chłopak w ciszy patrzył przed siebie, a Label niepewnie skanowała wzrokiem jego postawę. Erin przymkną oczy i zaśmiał się gardłowo.
-Jeśli będziesz mi się tak intensywnie wpatrywać, wywiercisz mi dziurę wzrokiem.
-Ja?! -dziewczyna jęknęła.
-Coś mi się zdaje, że znów myślałaś o swoim ukochanym.
-Matt...-jej oczy błysnęły. -Kocham go.
Chłopak parsknął i znów popatrzył przed siebie.
-Miłość zamienia ludzi w psychopatów. Myśli się o "tym jedynym" cały dzień, wariuje przez niego, oddałabyś za tą osobę własne życie. Najgorsze jest to, gdy kochasz osobę której wcale nie znasz.
-Kocham Matt'a i znam go bardzo dobrze!
-Zdziwiłabyś się...
Niespodziewanie złapał Label za ramiona tak, że ich klatki piersiowe były połączone, a oddechy czuli na skórze.
-...lecz nie to chciałem ci powiedzieć. Uświadomiłem sobie, że zło przeszkadza nam w widzeniu otaczającego nas piękna...
Policzki dziewczyny poczerwieniały, a miły dreszcz przeszył jej skórę.
Weszli do mieszkania z uśmiechem na ustach. Zdawałoby się, że Label zapomniała już o wydarzeniach z przeszłości, gdy to Erin sprawiał jej ból. . Nagle świat jakby się zatrzymał. Dziewczyna z uwagą przyglądała się twarzy chłopaka na której zagościł uśmiech w towarzystwie głębokich dołeczków. Przypuszczała, że nieskazitelna zieleń jego oczu kryła tajemnice, tajemnice którą pociągał dziewczynę. Te piękne chwile zaczęły się 4 godziny temu, a Label czuła...
-Label?! Znów to robisz.
-Mhm...Przepraszam.
WOWWW BOSKIE
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy 9 rozdział :p http://black--is--beauty.blogspot.com/